Swego czasu szyłam poszewki na jaśki... o takie żółte motylaste:
Nie wiem czy je tutaj pokazywałam, czy nie, mniejsza z tym.... Pozostały mi wtedy resztki, na które nie miałam niestety pomysłu... Na początku lutego, jak już tak przeokropnie chciało mi się wiosny wyszperałam w pudle motylki... żółte słoneczne motylki...
Tych kawałów, które wyszperałam wystarczyło na większą serwetę:
oraz na kilka bieżników.
Póki co na fotkę załapał się tylko jeden, bo chyba wysiadły później baterie w aparacie...
Muszę poszperać w pudle z gotowymi przedmiotami i zrobić fotki (z tym to u mnie wiecznie na bakier;) )
Pozostałe "motylki" może jutro, jak uda mi się zrobić ładne zdjęcia:)
Pozdrawiam Was cieplutko:)